poniedziałek, 30 listopada 2009

Św. Andrzej

"Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim."

Wystarczyło jedno słowo Jezusa, by zostawili wszystko co do tej pory stanowiło treść ich życia. Wystarczyło jedno spojrzenie w Jego oczy, by zapomnieć o wszystkim. Wystarczyło jedno spotkanie, by tylko On był ważny.

Jedno.

Czy Andrzej wspominał później jeszcze kiedyś swoje sieci? Czy wracał myślami do dawnego życia? Pewnie tak. Andrzej, zanim spotkał Jezusa, miał swoje życie. Zanim spotkał Jezusa, to życie musiało mu wystarczać, i jakoś wystarczało. Było zwyczajne, ale jego. Ale kiedy już za Nim poszedł, kiedy już go spotkał, zrozumiał że niewiele było warte. Że było płytkie, puste, głupie, pozbawione sensu i smaku. Miłość Jezusa była prawdziwym szczęściem.

Trzy lata takiego szczęścia, potem krzyż, Golgota… Pan zniknął z jego życia. On uciekł, a Pan umarł.

Andrzej wrócił do swojej łodzi, do swoich sieci. Cóż miał zresztą zrobić, gdzie miał pójść. Powróciło życie sprzed Spotkania. Ale już nie wystarczało. Nie mogło wystarczyć, bo były wspomnienia. Bo było doświadczenie szczęścia, tego prawdziwego, głębokiego. Była świadomość, że kiedyś dni miały sens i cel. Choć życie w łodzi tyle lat wystarczało, teraz już wystarczyć nie może.

Pomyśl, spróbuj sobie wyobrazić, co poczuł Andrzej, gdy ze swojej łodzi dostrzegł Pana, który znowu po niego przyszedł. Znowu chciał go zabrać ze sobą. Dał mu kolejną szansę.

Wtedy, na Golgocie, stchórzył. Uciekł od Mistrza i wrócił do łodzi. Ale już nigdy więcej tego nie uczyni. Nie wróci do starego życia, bo ono już nie może wystarczyć. Zrozumiał to. Nie odejdzie od Pana, nawet gdyby i jego mieli ukrzyżować. Nie powtórzy tego błędu.

2 komentarze:

  1. To piękne i zarazem straszne. Czasem mam tak jak Andrzej, chcę wrócić do swojego życia i nie przejmować się tym czego On ode mnie chce. Ale nie mogę. Chcę żyć dla niego, a zarazem wolałbym nie wiedzieć tego co wiem i nie pamiętać tego co z Nim przeżyłem. W takich momentach pocieszają mnie słowa św. Piotra:"Panie do kogóż pójdziemy?" Nie mam już gdzie iść, Andrzej właśnie to zrozumiał. Tylko Jezus ma to czego pragniemy naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam tak jak Andrzej, i jak Ty, Pawle. Takie właśnie jest to nasze chrześcijaństwo - piękne, i w swoim pięknie czasem straszne, okrutne. Okrutnie piękne.
    xS

    OdpowiedzUsuń