czwartek, 18 marca 2010

To lud o twardym karku…

"Pan rzekł do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej."

Byłeś niewolnikiem człowieku, pamiętasz? Byłeś nikim. Traktowali cię jak psa, jak parszywego kundla. Zamiast żyć, patrzyłeś tylko jak żyją inni. Zamiast się radować, patrzyłeś jak oni się radują. Byłeś nikim.

To ja cię znalazłem w bagnie twojego żywota. Dostrzegłem cię. Zobaczyłem, że jesteś sam. Zupełnie sam. Zobaczyłem, że nie masz niczego. Że nikogo nie obchodzisz. Zobaczyłem cię, człowieku. Zobaczyłem twoją samotność, biedę, pogardę, która cię otaczała. Zobaczyłem twoje marzenia i tęsknotę. Wyciągnąłem do ciebie rękę. Zabrałem cię stamtąd. Poprowadziłem nową drogą do nowego życia. Dałem ci to, o czym marzyłeś. Już nie otacza cię pogarda, już jesteś wolny. Jesteś panem samego siebie. Przed tobą nowe możliwości. Przed tobą życie, którego nigdy nie miałeś. Ja ci je dałem, pamiętasz?

Pamiętasz?

Nie pamiętasz… Zapomniałeś. Wziąłeś to, co ci ofiarowałem, i zapomniałeś. Opuściłeś mnie, człowieku.
Poczułeś, że masz życie, i teraz chcesz żyć sam. Poczułeś, że nie jesteś już niewolnikiem, i zapomniałeś o Tym, Który cię uwolnił. Myślisz, że jesteś bogiem, panem. Że widzisz, wiesz, rozumiesz wszystko.
Mylisz się. Zapomniałeś o Tym, który dał ci życie, odwróciłeś się od źródła, więc zacząłeś znowu umierać.

Umierasz człowieku…