piątek, 1 stycznia 2010

Dlaczego ta sylwestrowa noc jest tak wyjątkowa?

Może dla tego, że ludzie mają marzenia. Może dla tego, że są słabi, i marzenia często pozostają tylko marzeniami, a sny – tylko snami. Choć minęło tyle dni, cały poprzedni rok… Tyle czasu, tyle zmarnowanych szans, tyle sytuacji po których ciężko spojrzeć sobie samemu w oczy, zerkając nieśmiało w lustro.

Ale nadzieja w wielu sercach pozostała, mimo że ten poprzedni rok miał być tak piękny, a okazał się taki… Pozostały marzenia i pozostały piękne sny.

Tego dnia sam Bóg pragnie złożyć ci noworoczne życzenia. "Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem."

Bóg życzy ci szczęścia – to znaczy tego, czego naprawdę pragniesz, za czym naprawdę tęsknisz. Niech Bóg uśmiechnie się do ciebie, niech stanie przy tobie – niech ten rok będzie dla ciebie zapowiedzią i przedsionkiem Nieba!
Niech Pan będzie z tobą, a za rok niczego nie będziesz żałować. Spełnij swoje sny, swoje marzenia. Tak naprawdę są bardzo blisko ciebie!

niedziela, 27 grudnia 2009

Drugiego dnia świąt…

Boże Narodzenie – święto miłości, pokoju, radości… Ludzie tak blisko siebie, razem przy stole. Dźwięki kolęd rozgrzewają serca, od człowieka do człowieka płyną ciepłe słowa i ciepłe spojrzenia. Boże narodzenie – czas pokoju i radości. A tu nagle, drugiego dnia świąt święty Szczepan. A tu nagle, pośród kolęd, uśmiechu i radości – krew, ból, śmierć pierwszego męczennika.

Dlaczego tak? Co robi św. Diakon Szczepan pośród kolęd i przy świątecznym stole? Tak bardzo tu nie pasuje, tak psuje piękną, sielankową atmosferę miłości, radości i pokoju. Psuje magię świąt swoją krwią i cierpieniem.

A może jednak pasuje? To święta miłości przecież. Może więc pomyślmy co to jest ta miłość? Co to znaczy kochać? Czy aby na pewno miłość to ociekająca lukrem atmosfera przy świątecznym stole, gdy od człowieka do człowieka płyną tylko miłe słowa, ciepłe spojrzenia? Czy miłość to sielankowa atmosfera kolęd? A może to jednak coś innego, ta prawdziwa miłość?

Boże Narodzenie, betlejemska szopa, to lekcja prawdziwej miłości. Otworzyło się niebo, i przyszedł Bóg. Przyszedł, choć prawie nikt Go tu nie chciał. Przyszedł, choć tak naprawdę nikt na Niego nie czekał. Położono Go w betlejemskiej grocie, pośród bydła – bo ci których pokochał, dla których opuścił niebo, nie mieli zamiaru Go przyjąć do swych domów. Lecz On przecież o tym wszystkim wiedział. Wiedział, że Jego miłość będzie wyśmiana i odrzucona, że Jego przyjście będzie wzgardzone. Lecz przyszedł, mimo wszystko. To jest miłość Bożego Narodzenia – bez grama lukru, bez odrobiny słodyczy i romantyzmu. Twarda i pełna łez, cuchnąca odchodami gospodarskich zwierząt i zapleśniałej słomy…

A co ze św. Szczepanem? Spojrzał w niebo otwarte, i zobaczył tam tę Dziecinę z betlejemskiego żłóbka. Zobaczył Pana, tego który mówił do swoich uczniów "Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia.", które to słowa i do nas wypowiada w ten drugi dzień Świąt Miłości.
Szczepan zrozumiał tajemnicę betlejemskiej Nocy Miłości. Nauczył się kochać. Bo miłość to nie piękne słowa, ociekająca lukrem atmosfera. Miłość prawdziwa to wyrwać sobie serce z piersi, i na wyciągniętej dłoni podać je drugiemu człowiekowi. Miłość, to nie cofnąć swej dłoni, nie uciec ze złością, gdy ten człowiek zamiast się wzruszyć, docenić, zacznie się śmiać. Miłość prawdziwa to wyrwać sobie z piersi serce i trzymać je na wyciągniętej dłoni, by ten drugi je wziął – nawet jeśli weźmie je tylko po to, by je rzucić i wdeptać w błoto. Miłość to modlić się za tych, którzy z zaciekłą nienawiścią w oczach rzucają w moją stronę kamienie.

Prawdziwa miłość nie jest słodka, jest pełna łez. A czasem i krwi. Szczepan, patrząc na Jezusa, na to Dziecię wzgardzone, kochać się nauczył. Nauczył też Szawła, który na śmierć Szczepana patrzył. To ten młodzieniec właśnie, który pilnował szat kamienujących Szczepana ludzi, po latach napisał "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym miał wiarę co góry przenosi, lecz miłości bym nie miał, byłbym niczym. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma." Miłość prawdziwa, betlejemska, to nie słodkie słowa, puste i mdłe. Ta miłość jest słona od łez, prawdziwa jednak dzięki temu, wypróbowana i pewna. Potężniejsza od śmierci.

W tym wyjątkowym czasie Bożego Narodzenia takiej miłości ci życzę. Nie tej ociekającej lukrem, co przy lada powiewie ucieka. Tej słonej od łez, co pokona rozpacz, śmierć nawet. Tej, co świat przemienić może w niebo.