niedziela, 4 października 2009

A Mojżesz powiedział…

Słowa Jezusa są proste i jasne. Jego zasady są w sumie oczywiste. Nigdy nie bawił się w słowne gierki. Tak to dla Niego tak, a nie to nie. W rozmowie z faryzeuszami zawsze mówił to, co powinien powiedzieć, mówił prawdę. Bożą prawdę. Choć trudna, i wielu nie chciało jej słuchać.

Czy wolno mężowi oddalić żonę? Mojżesz pozwolił. A co Ty powiesz?

Nie, nie wolno. Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie waży się rozdzielać.

I niby wszystko jasne. Niby wszystko zostało powiedziane… A jednak apostołowie zapytali.

Choć słyszeli rozmowę Jezusa z faryzeuszami, choć słyszeli argumenty, zapytali jeszcze raz, kiedy wszyscy już sobie poszli. Słyszeli słowa Pana, znali Go, wiedzieli że to co mówi to Boża prawda, bez względu na osoby. A jednak zapytali.

I dziś wielu pyta. Wciąż na nowo. Wciąż podają argumenty, dyskutują. Wciąż próbują tak słuchać, by nie usłyszeć. Tak czytać, by nie zrozumieć. W każdej dziedzinie życia, tu nie o małżeństwo tylko chodzi.

Tymczasem Boża prawda się nie zmienia. Nigdy się nie zmieni. Choćbyś w nieskończoność się dopytywał, On zawsze powie prawdę, zawsze tę samą. Choćby najbardziej była trudna, choćby najbardziej bolała. Nie zmieni zdania.

Kiedy siadam w konfesjonale, mogę powiedzieć tylko to, co On. Jeśli zapłaczesz, słysząc te słowa, ja zapłaczę razem z tobą. Ale niczego nie zmienię. Choć dobrze wiem, że twoje życie jest trudne. Nie mogę zmienić prawdy.

Kiedy sam klękam u kraty konfesjonału, chcę od spowiednika usłyszeć słowa Jezusa. Nie echo swojej słabości, nie potwierdzenie dla mojego kiepskiego życia. Nawet gdybym słysząc te słowa mógł tylko zapłakać. Niech mój spowiednik zapłacze razem ze mną, ale niech niczego z nauki Pana nie zmienia.

Choć nasze życie jest trudne, tylko Pan wie, jak dobrze możemy je przeżyć. Choć trudna ta Jego nauka…