środa, 25 maja 2011

Ja jestem krzewem winnym

Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ten, kto we Mnie nie trwa...

poniedziałek, 23 maja 2011

Jestem bogiem?

"Na widok tego, co uczynił Paweł, tłumy zaczęły wołać po likaońsku: Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!"

Jakie to nasze, ludzkie… Ludziom tak często marzenia mylą się z rzeczywistością, a sny mieszają się z jawą. Trudno winić człowieka za marzenia, trudno oskarżać za piękne sny. Ileż można przecież wpatrywać się w szarość błota pod stopami, jak długo znosić w spokoju beznadziejność zwyczajności? Człowiek szuka czegoś pięknego, wyjątkowego. Czegoś, co w jego życiu będzie jak promień słońca przebijający się przez gęstą zasłonę chmur. Jak promień, który jest dowodem na to, że gdzieś ponad tą chmurną szarością jest jasny błękit nieba i pełne ciepła słońce. Każdy więc witamy z radosną nadzieją. Lecz co wtedy, gdy taki promyczek zamigocze i zgaśnie? Co wtedy, gdy nie ma on mocy rozwiać chmur na zasnutym niebie, lecz okazuje się tylko zwykłym promykiem? Gdy świat fantazji zastąpi rzeczywistość, owocem mogą być tylko gorzkie łzy i rozczarowanie. Łzy tak gorzkie a rozczarowanie tak bolesne, że człowiek który dał się porwać swoim snom albo na zawsze straci nadzieję i swoje marzenia wdepcze w szare błoto, albo na zawsze zaśnie, urojeniami zastępując życie.

    Mieszkańcy Listry zobaczyli cud – chory człowiek odzyskał zdrowie. I to za sprawą samych tylko słów Pawła. Nigdy czegoś takiego nie widzieli, nie słyszeli nawet o czymś podobnym. Radość, zachwyt, uwielbienie – oto ktoś wyjątkowy stanął pośród nich! Jesteś bogiem, naszym bogiem! Twoje słowa mają moc!
Już chcieli składać ofiary, już świątynia była gotowa. Byliby tacy szczęśliwi, gdyby Paweł do niej wszedł, gdyby w niej zamieszkał. Lecz jak długo? Ile czasu potrzeba, by z bóstwa opadły szatki świętości, by odkryła się mizerność człowieczeństwa? Kilka niewysłuchanych modlitw, może czkawka w czasie nabożeństwa, problemy z żołądkiem po ofiarniczej uczcie… Tiara boskości upadłaby z hukiem na ziemię.

    "Barnaba i Paweł, rozdarli szaty i rzucili się w tłum, krzycząc: Ludzie, dlaczego to robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom." To ważne słowa, prawda o której nie można zapomnieć. Bo i my czasem popełniamy ten sam błąd – za dużo sobie wyobrażamy, zbyt wiele się spodziewamy po innych ludziach, po sobie… I mnie się zdarzyło zapatrzeć się w człowieka, widzieć w nim projekcję swoich ideałów. Dostrzegać to czego nie było, nie widzieć tego co jest. Rozczarowanie i ból były tylko kwestią czasu. Zawód, że człowiek jest jaki jest. Może nawet odrzucenie tego dobra które było, ale okazało się zbyt… zwyczajne?
    A może i na mnie ktoś patrzy przez pryzmat swoich wyobrażeń? Jestem księdzem, kapłanem, kimś wyjątkowym, wybranym… I może srodze się rozczaruje, gdy okaże się że jednak jestem człowiekiem… Może patrząc na mnie, nie będzie potrafił słuchać słów Boga, którego jestem sługą? Odrzuci Mądrość i Prawdę, bo usłyszy je ze zwykłych, ludzkich ust? Oby nie. Jestem człowiekiem, ty także. A Bogiem jest On. I niech tak zostanie.

    Ktoś kiedyś zawołał "Jestem bogiem, uświadom to sobie. I ty jesteś bogiem, tylko wyobraź to sobie". Lecz tiara boskości potoczyła się po ziemi…