niedziela, 27 lutego 2011

Jak ptak, ponad chmurami /VIII Niedziela/

"Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać". Nie troszczcie się o jutro, jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Nie troszczcie się, żyjcie!
Prawdziwie piękny jest ten fragment Ewangelii. Jak bajka. Piękna baśń o lepszym świecie, w którym można radować się każdą chwilą, cieszyć każdym haustem rześkiego powietrza wciąganym głęboko do płuc. Piękna opowieść o pięknym świecie, w którym życie to cudowne "chwilo trwaj"…

Chcielibyśmy takiego życia, prawda? Nareszcie przestać się martwić, nareszcie przestać walczyć, nareszcie zacząć być tu i teraz.
Lecz jeśli nie zawalczę o swoje jutro, jeśli się nie będę martwił i zabiegał o siebie – to kto zrobi to za mnie? "Kto nakarmi moje dzieci, Bóg?" – słyszałem wiele razy. Kto zapłaci moje rachunki, kiedy mnie noga się powinie? Kto się o mnie zatroszczy, jeśli ja się o siebie sam nie zatroszczę… Piękne opowieści to tylko opowieści. Bóg? Bóg jest w niebie, a ja jestem tutaj. I muszę żyć.

Tak, powiedział że mnie kocha. Owszem, powiedział że nie muszę się martwić i że mogę przestać szarpać się z życiem, a zacząć się nim cieszyć. Powiedział że mogę Mu zaufać.
Powiedział to wszystko, wiem o tym…
No tak… Tylko że ja też mówiłem. Wiele razy, wiele pięknych słów.
Mówiłem "kocham", i chyba nawet ktoś tam mi uwierzył – na własne nieszczęście. Mówiłem "możesz mi zaufać", i niektórzy ufali. A ja zawiodłem. Mówiłem "będę" – lecz mnie nie było. Wypowiedziałem tyle pięknych słów… Lecz tak często były to tylko słowa.
Więc czemu z Nim miało by być inaczej? Czemu Jego "kocham" miało by znaczyć więcej niż moje? Czemu Jego "możesz mi zaufać", Jego "będę, nie zostawię cię" miało by znaczyć więcej niż to, co ja mówiłem tak wiele razy, tak wielu osobom?

Wiem że On powiedział że mnie kocha i że mogę Mu zaufać. Ale boję się to zrobić. Boję się, bo wiem że mi nie można ufać, a ci którzy spróbowali tak często się na mnie zawodzili.
Więc walczę o siebie, pazurami próbuję światu wyszarpać odrobinę życia dla siebie. Żyję lękiem – tylko że to śmierć a nie życie…

Wszystko co nosi w sobie iskrę życia – od najmniejszego robaczka ukrytego w głębi ziemi aż po ptaki niebieskie szybujące ponad chmurami – wszystko tym życiem się cieszy. A my nie potrafimy. My umieramy, choć serca nasze wciąż jeszcze biją. Chodzące trupy, niewolnicy własnego lęku…

Boisz się zaczerpnąć życia pełną piersią, boisz się rzucić w przepaść jak młody ptak który opuszcza gniazdo by poszybować ponad chmurami… Boisz się zaufać Bogu – bo wiesz jaki jesteś, jacy są ludzie.
Tylko że On nie jest człowiekiem.
On nie jest taki jak ty.
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie."

To Bóg powiedział, nie człowiek. Więc zaufaj. Możesz zaufać. I zacznij nareszcie żyć!