piątek, 29 stycznia 2010

Rośnie, sam nie wiesz jak

"Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie…"

Królestwo Boże rośnie. Czy śpisz, czy czuwasz – jeśli tylko pozwolisz, by jego nasionko padło na glebę twojego serca. I jeśli pozwolisz mu wzrastać, choć trochę. Jeśli go nie wyrwiesz, nie zadepczesz. Wyrośnie coś pięknego. Powolutku. Tak to jest z łaską Boga. Rośnie, jeśli tylko jej na to pozwolisz.

A jak jest z grzechem? Dokładnie tak samo…

Najpierw nasionko. Małe, niepozorne – pada na glebę twego serca. A potem rośnie. Mały pęd, nieśmiało pokazujący drobne listki, później pierwsze odważne gałązki, gałęzie, konary… Najpierw mały korzonek, który nieśmiało penetruje glebę człowieczego serca. Później coraz odważniej, coraz głębiej. Grzech rośnie, czy śpisz, czy czuwasz, jeśli tylko na to pozwolisz.

Król Dawid najpierw spojrzał na młodą, piękną kobietę. Później dopuścił się z nią cudzołóstwa. Jeszcze później chciał okłamać i pozbawić godności męża tej kobiety. Aż wreszcie go zamordował… Zaczął od spojrzenia, skończył na zabójstwie przyjaciela.

Rośnie – czy śpisz, czy czuwasz. Sam nie wiesz jak. Jeśli nasionko dopiero niedawno padło w glebę twego serca, łatwo je zabić. Ale z czasem urośnie, nabierze sił. Urośnie na pewno. Łaska i miłość, grzech i śmierć – zasada jest ta sama. Na glebę twego serca padły oba nasiona. Popatrz, pomyśl - które rośnie, a które zadeptałeś…

A jaki będzie owoc? Na pewno obfity. Słodki i pełen życia, czy gorzki i niosący śmierć – to zależy od nasionka. Ale na pewno będzie go dużo. Rośnie z każdą minutą, z każdym uderzeniem twego serca.

niedziela, 24 stycznia 2010

Nowe Czasy

"Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli" – powiedział Pan, odłożywszy Księgę Pisma.

Tylko że to "dziś", które Pan powiedział, to było dwa tysiące lat temu… Od tamtej pory tak wiele się zmieniło. Cywilizacja się rozwinęła, ludzie mają inne problemy, inne potrzeby. Mamy Nowe Czasy!
Oto XXI wiek, a Kościół wciąż to samo mówi. Wciąż głosi taką samą Ewangelię, choć wszystko się zmieniło. Czy te słowa z zakurzonych Ksiąg, kiedyś tak piękne i mądre, mają szansę spełnić swoją rolę w naszych czasach? W Nowych Czasach?

    Ileż razy słyszałem takie słowa…

Jakże przypomina to sytuację Izraelitów z dzisiejszego pierwszego czytania. Oni także spotkali kiedyś Boga. I to był dla tego narodu czas prawdziwie błogosławiony. Czas pokoju i dobrobytu. Trwali więc w swoim szczęściu, a czas płynął. Aż któregoś dnia przyszły Nowe Czasy. Czasy nowych potrzeb, nowych problemów. Czasy, do których stara Księga Prawa już nie pasowała. Odłożyli więc świętą Księgę na półkę, kurz nakrył ją zasłoną. A Nowe Czasy zaczęły się stawać coraz bardziej mroczne i ponure. Izraelici zanosili więc swoje modlitwy w stronę nieba, do boga. Do boga Nowych Czasów. Modlili się wytrwale, ze zdziwieniem i niepokojem spoglądając w stronę nieba. Czemu bóg nie odpowiada? Czemu nie wysłuchuje naszych modlitw? Czemu bóg Nowych Czasów, bóg nowoczesny i właściwy, nas nie chce wysłuchać? Bóg nie słuchał… Nie słuchał, bo nie mógł. Nie miał uszu, by usłyszeć. Nie miał oczu, by dojrzeć. Nie miał serca, by kochać. Bo bóg Nowych Czasów, bóg nowoczesny, dostosowany do pragnień i potrzeb człowieka, nie istniał. Był zmyślony. Był tylko odbiciem ludzkich pragnień, ludzkiej miernoty, ludzkiego lenistwa. Był o wiele atrakcyjniejszy od Tego opisanego w pożółkłej, starej Księdze. Ale nie prawdziwy.
A potem zdarzył się cud. Może nie widowiskowy, ale bardzo ważny. Izraelici pod grubą warstwą kurzu znaleźli starą Księgę. Tę Księgę, którą od Boga otrzymali. Tę, w której Bóg sam mówi, jaki jest, czego pragnie, co dla Niego ważne. Przeczytali. Płacząc padli twarzami na ziemię. Pełni lęku, bo oto okazało się, że tak długo błądzili, modląc się do boga który nie istnieje. Pełni szczęścia, bo oto odnaleźli Boga prawdziwego. Niewygodnego, wymagającego, starego… ale prawdziwego.

Ta sama historia powraca w naszych czasach. Oto żyjemy pośród ludzi, którzy lepiej od Boga wiedzą jaki On jest. Lepiej od Boga wiedzą czego pragnie, czego żąda. Co jest dobre, a co złe. Oto żyjemy w Nowych Czasach. A stary Bóg, stara Ewangelia… Mówią, że trzeba ją na nowo napisać, a przynajmniej inaczej czytać, rozumieć.

A ty co zrobisz? Chcesz boga, który będzie twoim odbiciem? Chcesz stworzyć sobie boga na swój obraz i podobieństwo, podobnego tobie? Nie będzie od ciebie wymagał niczego, czego nie pragniesz sam. Będzie kazał ci żyć tak, jak sam pragniesz. Ale nie będzie prawdziwy.

Czy może masz odwagę otworzyć tę starą Księgę, poznać tego starego Boga? On nie przyklaśnie każdemu twojemu pragnieniu. On nie pochwali miernoty i tandety. Z Nim trudno iść przez życie. Ale to właśnie On jest prawdziwy. I prawdziwe jest szczęście, o którym mówi. I miłość, którą cię kocha.