poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jezusowa zagadka. Skąd pochodził chodził chrzest janowy?

Czy może być tak, że Bóg nie będzie chciał rozmawiać z człowiekiem? Czy może się tak zdarzyć, że dobry Bóg odwróci się do człowieka plecami? Czy może być w człowieku takie coś, co może do tego doprowadzić?

Obawiam się, że istnieje takie coś. To obłuda, zakłamanie.

"Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę? Jezus im odpowiedział: Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi? Oni zastanawiali się między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: od ludzi - boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: Nie wiemy. On również im odpowiedział: Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię."

Obłuda, zakłamanie… Gdy człowieka prawda nie interesuje, ważne jest tylko postawienie na swoim. Gdy człowiek nawet nie bierze pod uwagę tego że prawda może mieć jakiekolwiek znaczenie.
Z takim Bóg nie rozmawia, nie miało by to zresztą sensu. Bo taki człowiek mówi to, co rozmówca chce lub "powinien" usłyszeć. Bo taki człowiek nie słyszy słów które rozmówca do niego kieruje, a tylko dźwięki którymi można się pobawić.

Jak ci faryzeusze z Ewangelii – "Oni zastanawiali się między sobą" nie nad tym, jaka była prawda o Janie Chrzcicielu – to ich w ogóle nie interesowało, nie było w nich bowiem nawet krzty wiary – oni myśleli co wygodniej odpowiedzieć, co bardziej się opłaca.

Tak blisko nam czasami do tych faryzeuszy…