niedziela, 18 października 2009

Niedziela misyjna…

Tylko czym są misje?

Taka reklama Boga, Ewangelii? Kilka socjotechnicznych sztuczek, by przyciągnąć do Niego kilku nowych klientów?

Tylko że Bóg nie potrzebuje reklamy. Nigdy nie potrzebował.

Misja to miłość. To piękna opowieść człowieka o tym, czego dotknął, doświadczył.

Chyba jest tak, że jeśli się zakochasz, jeśli się kimś zachwycisz, to zwyczajnie nie możesz milczeć. Jeśli doświadczysz czegoś cudownego, to ta cudowność wypełni blaskiem twoje oczy. Blaskiem, którego inni będą ci zazdrościć. Chyba jest tak, że kiedy się zakochasz, kiedy się zachwycisz Kimś cudownym, jeśli poczujesz płomień w swoim sercu, to będziesz musiał o tym opowiedzieć innym. Szczególnie wtedy, gdy w oczach innych ludzi zobaczysz tylko głód i zazdrość. Szczególnie wtedy, gdy zobaczysz, że jedynym blaskiem w oczach tamtych ludzi jest odbicie blasku twoich oczu, światło twojego szczęścia, twojego zachwycenia.

Nie ma Kościoła bez misji. Nie ma chrześcijanina bez tej cudownej opowieści, bez przekazywania innym tego blasku szczęścia płonącego w oczach. Musisz więc być misjonarzem. Misjonarze to szczęśliwi ludzie. Kochają i przekazują miłość innym – a wokół nich coraz więcej światła, coraz więcej lśniących miłością i zachwytem oczu.

Więc jeśli dziś nie masz jeszcze o czym opowiedzieć, jeśli w twoich oczach brak blasku, którym byś mógł się podzielić… Módl się o niego. I szukaj swoich misjonarzy.

Czekaj, módl się – przyjdą do ciebie, opowiedzą o miłości i szczęściu, płonące pochodnie. I z ciebie uczynią misjonarza.

Stawaj się misjonarzem, pochodnią. Lecz pamiętaj - nie kłam. Nigdy nie kłam o miłości. Bo niczym nie możesz zranić drugiego człowieka bardziej, niż piękną opowieścią, cudownymi słowami – i brakiem płomienia, który mógłbyś mu przekazać, brakiem tego cudownego lśnienia w oczach.

Fałszywa miłość jest jak śmierć.

1 komentarz: