poniedziałek, 1 listopada 2010

Carpe diem

Czym człowiek starszy, tym mądrzejszy. Uczymy się, a jest czego. Tyleż tej mądrości wokół nas. Tylu ludzi częstuje nas swymi złotymi myślami. Mówią - "Nikt nie jest święty". Taka ludowa mądrość, mądrość pokoleń. A my powtarzamy za nimi. Powtarzamy chętnie, bo wielu tak mówi. Powtarzamy chętnie, bo wygodnie to powtarzać. I dodajemy od siebie że "życie to nie bajka". I się żyje. Jakoś.

Uczymy się życia. Że jest szare i smutne. Że nie można od życia i od siebie zbyt wiele wymagać. Że to normalne, że jest jakieś takie trochę nieudane, trochę rozczarowujące. Ale skoro nikt nie jest święty, skoro życie to nie bajka… Nie ma co marzyć, nie ma co się spinać. Świętość zostawmy tym kolorowym postaciom z księżowskich obrazków. Oni byli inni niż my. Chyba z innej gliny ulepieni. I chyba po innej ziemi chodzili, bo ta po której my stąpamy jest szara. I bardzo brudzi. Brudne serce, brudne dłonie, brudne stopy. I tak ma być. Trzeba znać swoje miejsce w porządku świata i nie chcieć zbyt wiele.

Wierzysz w te ludowe mądrości?

Bo ja nie wierzę. Ja wierzę, że święci istnieją. Że są ich nieprzeliczone tłumy. Ja wierzę, że Bóg ulepił ich z tej samej gliny co mnie. I wiem że po tej samej ziemi co ja chodzili. Tak samo brudziła ich stopy, jak brudzi moje. Ich życie to też nie była opowieść przez Andersena wydumana przed kominkiem.

Wierzę za to w Słowo Boga. "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy." Jestem dzieckiem Wszechmocnego! Jestem Księciem Nieba! I wiem, że mogę być święty. Muszę być święty. Inaczej nie wypada. To żałosne, gdy książę przyjmuje los świniopasa. To żałosne, gdy dziedzic Królestwa uwierzy w to, że jego losem jest gnój i obora. W moich żyłach płynie Krew Boga! I jeśli mam wierzyć w ludowe mądrości i porzekadła, to chyba tylko w to – raz się żyje. Nie zmarnuję więc żadnej chwili swego życia. Chcę żyć jego pełnią, chcę żyć jak Książę Nieba, dziedzic Królestwa, dziecko Wszechmocnego. I wiem, że mogę. Bo na stole przede mną Kielich pełen Krwi co wybiela szatę mego serca. I Chleb, co daje mi siłę. I Słowo, które jest jak lampa u mych stóp.

Życie jest za krótkie, by cieszyć się tandetą. On pokaże mi pełnię życia. "Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty."

A ty? Dziecko Boga, przyzwyczaiłeś się do losu świniopasa? Pogodziłeś się z tym, że twoje miejsce na gnoju, w obórce? Dziecko Boga, nie słuchaj idiotów!

2 komentarze:

  1. Ciekawy tekst... zastanwia mnie czy to co Ksiadz pisze wypływa z serca czy z umysłu...
    Jesli z serca to dążenie do bycia świetym może sprawiać Ksiedzu mniej trudu... Jesi z umyslu to moze byc to nieco trudniejsze :)
    Ale w sumie nie wazne jest z kad płyna takie przemyślenia... jedno jest pewne Duch Świety i Bóg przemawia w tych "słowach"...
    Pozdrawiam i życzę siły i pokory w dązenu doświetości...

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę Ci tego wszystkiego!
    Życia z Bogiem!
    Życia sięgającego godności Dziecka Bożego! Płukania swych szat we Krwi BARANKA, kiedy wracasz z wielkiego ucisku!

    Trwa pojedynek o Twoją duszę,
    bo szatan jak lew ryczący, krąży i wypatruje kogo pożreć! Każdego dnia stoi przed BOGIEM i oskarża nas!

    Nie daj się zwieść!

    Nie daj sobie wyrwać pewności, że jesteś UKOCHANYM SYNEM BOGA OJCA!

    i niech to stwierdzenie się nie wyświechta...

    Świętości Ci życzę...jak ON jest ŚWIĘTY!

    I cieszę się kiedy czytam u Ciebie te słowa pełne nadziei, bo wiem, że ON trzyma Cię w swojej dłoni!

    I nawet łzy szczęścia płyną, że jesteś przy NIM...

    A.

    OdpowiedzUsuń