niedziela, 19 września 2010

Połamany ludzik

Jestem już dorosły ojcze. Jestem dorosły. Sam sobie poradzę, okiełznam świat, sam będę swoim światłem! Dziękuję za to co mi pokazałeś kiedy byłem dzieckiem. Dziękuję za to że byłeś, za tamte dni. Ale teraz wszystko się zmieniło. Teraz wiem, rozumiem, potrafię. A ty już nic więcej nie możesz mi pokazać. Niczego więcej mnie nie nauczysz. Już cię nie potrzebuję. Jesteś, żyjesz… Lecz twoja rola w moim życiu już się chyba skończyła. Więc dla mnie już umarłeś. Dla mnie już nie istniejesz, zabiorę więc moją część spadku i pójdę swoją drogą. Wiem gdzie i jak mam pójść. Żegnaj…

I poszedł dorosły syn swoją drogą. Nie odwrócił się nawet, by ostatni raz spojrzeć w oczy swego ojca. Przecież nie był mu już do niczego potrzebny. Wystarczyło to co od niego otrzymał, ten przyjemny ciężar w kieszeni - z tym trzosem poradzi sobie w swoim nowym, dorosłym życiu.
Dobra zabawa, wino, kobiety – tak, to właśnie jest dorosłość! To właśnie jest życie! Na to właśnie czekał, jedna wielka impreza.

„…odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie. (…)Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca.”

Znasz tę historię. W Biblii tak pięknie się kończy: ojciec czeka ze łzami w oczach w progu domu. Przytula swego synka do serca, ubiera w piękne i czyste szaty, wyprawia ucztę… Synu, wszystko co moje to i twoje. Już zapomniałem że roztrwoniłeś to co ci dałem. Już zapomniałem co mi uczyniłeś. Zaczniemy od początku.

W Biblii tak się kończy ta opowieść. W sumie nie wiemy, co było dalej. Może syn się czegoś nauczył, może żyli szczęśliwie.

A może było inaczej.

Ojcze, pamiętasz jak powiedziałeś że wszystko co twoje to i moje? Że nie pamiętasz jak zawiodłem twoje zaufanie i roztrwoniłem swój majątek? Że zaczynamy od nowa? Więc daj mi tę część, która do mnie należy. Już jestem dorosły. Nauczyłeś mnie czegoś. Teraz już wiem, rozumiem. Teraz już cię nie potrzebuję. Jestem dorosły. Sam sobie poradzę, okiełznam świat, sam będę swoim światłem!
Wziął, poszedł. Tak, to jest właśnie dorosłość! To właśnie jest życie – wspaniała impreza! A gdy wszystko wydał… Ojciec stał ze łzami w oczach w drzwiach domu. Ubrał, nakarmił, przytulił synka do swej piersi. A gdy tylko wyschły łzy…
Ojcze, teraz już wiem, rozumiem. Już cię nie potrzebuję. Idę.
A gdy wszystko wydał, gdy kolejny raz się okazało że to koniec, że wylądował znowu pośród świń…

Ile razy można?

Może chłopak pamięta jeszcze drogę do domu, ale czy drzwi będą jeszcze otwarte? Czy ojciec dalej stoi na progu ze łzami w oczach? Syn niewiele się nauczył, a ojciec… Jak myślisz? Stoi dalej? Wystarczy jeszcze ojcu łez w oczach i monet w sakiewce by jeszcze raz spróbować?

PS:
http://www.youtube.com/watch?v=pkU_vrbGXSQ

4 komentarze:

  1. Tak, wiem smutne, złe i niegodziwe jest odrzucać osobę, która wychowała dała i daje schronienie,(czy inne osoby, które maja znaczenie) ranić ją przez swoje złe wybory i nieświadomie zmieniac jej plany życia przez swoja głupotę. Życie uczy każdego dnia, aby tak nie robić, aby sie zatrzymac i przemyślec wszystko jeszcze raz i także życie uczy, iż nie jest jedna wielka impreza, bo ci najwięksi imprezowicze lecą pierwsi nawet na swoich imprezach. Trzeba miec dla kogo żyć, bo bez Boga to już nie jest życie. Boga zaś zaczyna się daremnie zastępować Boga innymi rzeczami, az dojdzie sie do wniosku to nie to. Czasem można powrócic, a czasem nie, ja jeszcze mogłem. Teraz tylko praca, praca, praca...Pozdrawiam ks

    OdpowiedzUsuń
  2. Świadomie, nieświadomie... Jest takie pojęcie "nieświadomość zawiniona" - kiedy mi mówiono co będzie,dokładnie wszystko wyjaśniano, a ja nie słuchałem, nie chciałem zrozumieć, nie wierzyłem choć powinienem. Wtedy niestety wina jest podwójna. To jedno. A druga sprawa - ten syn z mojej "przypowieści" wraca, lecz tylko ze strachu, z egoizmu. Nie dla tego że ma zasady moralne. Więc pewnie długo w domu nie posiedzi.
    xS

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojciec biedzie dalej stał w progu... Bo dalej wierzy w swojego syna... Wprawdzie to banalne, naiwne i głupie... Ale chyba na tym polega miłość na ciągłej nadziei, że coś się zmieni na lepsze... No i w sumie, jeśli ojciec nie czekałby w progu to cała ta paplanina o miłości, dobru i wierze była by tylko zwykła dramatyczna historyjką... Bez głębszego przekazu i znaczenia...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. piekne i mądre przemyslenia słów ewangelii, pozdrowienia z neo z mysliborza, zapraszamy na eucharystie.

    OdpowiedzUsuń